Zapraszam na rozmowę z Pauliną Krajnik reżyserką castingu
Lucky Ginger
Paula skąd ty się wzięłaś, taka niezwykła w tym showbiznesie.
Paulina Krajnik
Onieśmielasz mnie, ale dziękuję, bo to taki będzie cudzysłów wszystkiego. Z Borów Tucholskich z Czarnej Wody. Czarna Woda to jest moje rodzinne miasto. Ja tam w tym miasteczku dorastając odczuwałem bardzo duży brak bodźców. Tęskniłam do kultury, do kina, na koncert. Pamiętam, że jak w piątek przychodziłam z Gazetą Wyborczą co jest grane to sobie tak siedziałam w pokoju i sobie czytałam co się dzieje w Trójmieście. Marzyłam, kiedy w końcu będę miała swobodny dostęp do tego. Właściwie wybrałam studia takie ogólno-rozwojowe jak to mówimy z różnymi znajomymi też absolwentami. Wybrałam socjologię i na Uniwersytecie Gdańskim tę socjologię skończyłam i tak naprawdę po prostu jak już zostałam za przeproszeniem spuszczona z łańcucha, z tej mojej wsi w Borach Tucholskich to bardzo mocno tak partycypowałam w życiu kulturalnym trójmiasta i to był cudowny okres kiedy scena muzyczna tętniła życiem. Jassowo, jazzowo. Łaziłam na koncerty poznawałam muzyków poznawałam malarzy chodziłam na wykłady, takie interdyscyplinarne między architekturą a Akademią Sztuk Pięknych. No tak po prostu łapałam dziesięć srok za ogon. Jednocześnie studiując socjologię czytałam też różne ciekawe książki i śledziłam jakieś intelektualne drogi różnych takich analityków i myślicieli jak to się w filmowym biznesie okazuje, że wszystko jest po coś i każdy nawet najmniejsze doświadczenie gdzieś tam sobie siedzi kiełkuje i potem tak rozkwita, w najmniej oczekiwanym momencie i nagle się człowiek może okazać się takim ekspertem od czegoś drobnego. Czy się pracowało w armii czy się dużo przebywało z muzykami na próbach czy się tam opiekowało koniem przyjaciółki na hipodromie w Sopocie, to później na planie filmowym bardzo różne tematy wracają jak bumerang i się przypominają ale zawsze miałam coś takiego ,co teraz widzę, że jest właściwie cechą która mnie predysponuje do tej pracy mojej. Umiałam tak połączyć ze sobą ludzi pomyśleć kto z kim mógłby np.mieszkać kto z kim mógłby wyjechać na wakacje, ktoś szukał samochodu a ktoś inny szukał przygody a ja po prostu mówiłam słuchaj koleżanka potrzebuje jechać ciężarówką do Maroko bo chce sobie kafli przywieźć na budowę a tu kolega siedzi i ma służbowy samochód i właściwie wiem że mógłby na trzy tygodnie się wyrwać i ten samochód pożyczyć z firmy i pojechali w góry Atlas, przywieźli dywanów i kafli
LG: Ale to jest cudowna cecha, linkowanie.
PK: Wydaje mi się, że to się dużo wiąże z taką wrażliwością.
LG: I też uważnością.
PK: Coś takiego. Tak tak to są pewne rzeczy, tak jak czasem czyta się scenariusz i czyta się dialogi bohaterów, czyta się didaskalia ale tam jeszcze coś, jest tam coś więcej i czasami wierzę, że któryś aktor może mieć to coś co może tam być kompatybilne z tym co jest czarno na białym napisane. I wydaje mi się, że właśnie zawsze miałam coś takiego.
LG: I teraz dlaczego casting?
PK: To jest trochę tak chyba z tym castingiem. Nie wiem czy moje koleżanki koledzy by się zgodzili. Pewnie każdy ma jakiś inny swój, na pewno każdy ma jakiś inny rodowód, ale nie ma szkoły reżyserów obsady, nie ma takiego fakultetu w szkole filmowej to są trochę, wydaje mi się, że ludzie którzy się tym zaczynają zajmować pochodzą z różnych filmowych zakamarków tego świata filmowego. Mamy aktorów, choreografki i tancerki czasami jest trochę tak że chyba potrzeba chwili robi z człowieka reżysera obsady. Nie wiem trochę może na wyrost tak sobie fantazjuję na ten temat , ale jak słucham historii innych osób w tym zawodzie to często tak jest ,że na przykład w mniejszym mieście w Ameryce kobieta z dwójką dzieci samotnie wychowująca te dzieci nie mogła już tańczyć ale znała bardzo dużo aktorów i tancerzy i pomogła przy produkcji pewnej, bo miała kontakty i później została i zaczęła troszeczkę poszerzać swoją wiedzę na temat ludzi ,na temat tego kto gdzie gra, w czym .
LG: A jak było u ciebie.
PK: Byłam na planie drugą reżyserką i osiem lat pracowałam na planach filmowych więc pracowałam z aktorami na polu bitwy. To jest mój rodowód. Ja wiem co się dzieje na planie i wiem dzięki temu co jest ważne. Czytając scenariusz już mogę sobie też zanotować, że ktoś nie może się bać wody albo zwierząt. Albo wysokości. To są oczywiście jakieś drobiazgi które mogą też bardzo pomóc, albo przeszkodzić w jakimś momencie pracy nad rolą. To czy bohaterka, która ma w scenie się po prostu objadać twarożkiem a się okazuje że jest uczulona na laktozę i jej wyskakują plamy na twarzy. Albo człowiek który ma grać ratownika na kąpielisku dostaje ataku paniki kiedy nie widzi dna. To są bardzo poważne przeszkody do wykonania tych aktorskich zadań. Ale to są drobiazgi ponieważ nie jestem absolwentką filmowej szkoły to te moje obowiązki i podejście do pracy właściwie sama sobie zgodnie ze swoją intuicją robiłam, te granice co powinnam robić gdzie powinnam być czy chodzić na wszystkie przymiarki na wszystkie próby na dokumentację i jakoś mnie zawsze to ciągnęło nie byłam taką egzekutywną Drugą reżyserką która po prostu przychodzi na jedną drugą dokumentację na jedno czytanie scenariusza i właściwie wszystko wiemy. Zawsze mnie interesował proces. Zawsze chciałam wiedzieć więcej niż mniej, być intelektualnie dosyć blisko wrażliwości reżysera na temat filmu. Pozwalało mi to lepiej wykonywać prace bo kiedy byliśmy już w zdjęciach pojawiały się jakieś pytania ekipy czy to kostiumy czy to czy jakieś godziny realizacji. Takie rzeczy techniczne to ja już mogłam podejmować sama, pewne decyzje bo wiedziałam po prostu no , że żółty kolor tu nie przejdzie. Ten krawat na przykład tak, albo wiedziałam , że jedna scena nawet jeżeli ma tam cztery linijki w scenariuszu to ona jest istotna i, że trzeba będzie zaplanować na to dwie godziny a nie 35 minut.
LG: Czyli sama sobie jakby skonstruowałaś ten zawód. Wzięłaś swój bagaż to co wiesz o świecie i to co zebrałaś dotychczas i co, obserwowałaś kogoś czy to sobie sama taki konstrukt zrobiłaś?
PK: Nie asystowałam nigdy, nie pracowałam z reżyserem, reżyserką obsady pracowałam przez chwilę w studio castingowym, właściwie zajmowałam się tam organizacją pracy ale to był taki epizod który trwał może trzy tygodnie. Zresztą było to studio faz Magdy Prokopowicz i pani Gosi Adamskiej. Przez chwilę miały taką przestrzeń na Chełmskiej i tam właśnie był taki start taki kick off tego biznesu. To ja właśnie wtedy wsparłam to swoim czasem i energią więc zobaczyłam jak to wygląda od strony studia aczkolwiek od tamtej pory się już wszystko pozmieniało bo nikt już nie nagrywa na płytę żadnych materiałów tylko wszystko idzie w chmurę do internetu. Ja zaczęłam swoją swoją robotę castingową tak naprawdę od filmu Bodo Koxa Dziewczyna z szafy, no I to był debiut. To był niski budżet produkcji nie opiekowała się tym filmem wytwórnia. Kierownikiem był Pan Tadeusz Drewno po prostu nie było tam takiej osoby w budżecie, która by miała ten film obsadzić. Więc myśmy się z Bodem zajmowali tym razem i tak naprawdę, tak na czuja to robiliśmy to co nam intuicja podpowiadała, że tam poszliśmy do tych wszystkich agencji bo mieliśmy biuro na Chełmskiej więc chodziliśmy poznawaliśmy. Dzięki temu poznaliśmy wszystkie agentki się przywitaliśmy dzień dobry, wszystkie które miały biura Chełmskiej. Rozmawialiśmy o aktorach, aktorkach. Potem zorganizowaliśmy castingi i tak to wyszło po prostu tak no co. Trzeba mieć scenę trzeba się zastanowić, którą scenę ze scenariusza wybrać żeby była w jakiś sposób referencyjna do postaci, żeby była wyzwaniem ale nie za dużym wyzwaniem dla aktorki aktora. Często jest tak, że właściwie jakaś taka energia prywatna też jest bardzo bardzo ważnym elementem rozmyślania o postaci. Są takie filmy projekty w których taki organiczny casting jest do zrobienia. Mamy chłopaka który będzie na pewno przez cały film nosił czapeczki z daszkiem. To są tacy ludzie którzy po prostu noszą tę czapeczkę i przyrasta im ona do głowy i jakby traktują te odruchy takie czapeczkowe. Właściwie czasami się takich określeń używania, że to jest taki 40 latek który nadal nosi czapeczki z daszkiem i ciągle jej dotyka. To powinien być wynikowo taki ktoś więc jeżeli przychodzi ktoś kto tak robi to super .
LG:Ale to niezwykłe, że debiutant reżyser i też ty debiutujesz. Przecież „Dziewczyna z szafy” to byl duży sukces
PK: Fantastyczny scenariusz. Super Historia. To był też taki moment wydaje mi się, że taka świeżość w te polskie kino zaczęła się przebijać. Bodo był bardzo doświadczonym reżyserem offowym. On wiedział czego chce. Nie wiedział jak to się robi oficjalnie ale to wydaje mi się że nie jest żaden problem dlatego, że każdy film każdy scenariusz każda produkcja każdy zestaw bohaterów i czas dany na wykonanie zadania czyli na znalezienie tego zestawu generuje inny w ogóle styl pracy. Są projekty które się obsadza w miesiąc, trzeba to zrobić więc połowę materiałów się zbiera przez internet a są projekty na które jest rok i więcej się można rozgościć w temacie. Można albo i nawet trzeba spotykać mnóstwo aktorów żeby zbadać ich wrażliwość w konfrontacji z tekstem. Mam tu na myśli konkretnie pracę nad Innymi ludźmi Masłowskiej i Terpińskiej. I to był taki komfort pracy ale no połączony z silną potrzebą tego typu pracy. Ale przede wszystkim mamy poczucie, że została dobrze wykonana ta praca i, że ten zestaw aktorski jest adekwatny do charakterystyki bohaterów i jednocześnie są to ludzie którzy czują się swobodnie w trudnym tekście formalnie.
LG: Zaczęłaś od „Dziewczyny z szafy” a już w 2019 roku dostajesz Nagrodę imienia Weroniki Migoń za zrobienie obsady do filmu „Nina” i co dla ciebie znaczy?.
PK: To Jest to jedno z tych trudnych pytań dlatego że muszę wrócić do początków mojej pracy. Moim pierwszym dużym filmem na planie który przy którym pracowałam była „Yuma” Piotra Mularczyka i obsadę do tego filmu robiła Weronika i myśmy się poznały wtedy właściwie jeszcze wcześniej dlatego że mój pierwszy film, mój pierwszy pobyt w życiu na planie filmowym to był film „Wichry Kołymy” przy którym była właściwie śmietanka polskiego przemysłu filmowego i Weronika robiła tą polską część obsady, była też biurową reżyserką. Tam ją poznałam i szalenie mi zaimponowała dlatego, że widziałam ją rano od czwartej w kostiumach gdzie żeśmy ubierały asystowały przy przebiórkach osiemdziesięciu statystek które grały w tym filmie więźniarki Gułagu osadzone na Syberii. o był mój chrzest bojowy. Ten film tam było cudownie. W każdym razie wracając do nagrody i do Weroniki. Pamiętam że tego dnia kiedy odpaliłam tą moją przygodę filmową i siedziałam chyba ze cztery godziny w garderobie właśnie z Jagną z Kasią ich asystentami i tymi wszystkimi paniami które potem na trzy autokary żeśmy wieźli pod Warszawę na plan filmowy to w trasie zobaczyłam Weronikę z wózeczkiem z dzieckiem i z pieskiem która po prostu wyszła załatwiać swoje sprawy. No a później jeszcze kontrolowała przez telefon i przyjeżdżała na plan żeby wszystko ogarniać. To było dla mnie absolutnym objawieniem takiego połączenia wielu cech w spektakularny sukces. Potem byłyśmy sąsiadkami też na Mokotowie i się widywałyśmy. Przepraszam wzrusza mnie.
LG: Też ją pamiętam, tę współpracę. Jeszcze pracowałam w studio Zebra. Robiliśmy parę filmów więc mam ją też przed oczami. Czyli historia zatoczyła koło. Można powiedzieć że „Yuma” i ta nagroda jej imienia, że poszłaś właściwą drogą.
PK: Dziękuję
LG:Jest to jakieś potwierdzenie dla ciebie? Czy to nie tak? Nie w tych kategoriach.
PK: Ta nagroda? Myślę że to znaczy myślę, że potwierdzeniem wybrania właściwej drogi jest to, że ja uwielbiam to robić. że Czytam kolejne scenariusze i planuję prace przy kolejnych filmach. Nagrody są cudowne i wspaniałe. Najbardziej w tej nagrodzie uważam, że ważne jest to że ona w ogóle jest. I to abstrahując w ogóle od takich osobistych połączeń z Weroniką i z tym że powstała fundacja jej imienia, że wspaniali filmowcy zwrócili uwagę w ogóle na tę przestrzeń którą Weronika swoją pracą zapełniała w procesie produkcji filmu. Tutaj chodzi oczywiście o reżyserię obsady ale też o bycie drugą reżyserką, drugim reżyserem co jest szalenie istotne. Po prostu jeżeli ten człowiek jest dobry w swojej pracy to jest okej, jeżeli nie jest dobry w tym co robi no to film może mieć ogromne kłopoty. Myślę że ta nagroda jest ważna dlatego że jednak zwraca uwagę na to że reżyserzy obsady są że ich praca jest twórcza, że jest ważna w procesie co po prostu wpływa dobrze na jakość pracy i reżyserów i producentów i aktorów aktorek bo to jest ważne żeby mieć czas, żeby mieć przestrzeń żeby nie robić naraz dziesięciu filmów. Myślę, że gdyby ten zawód był troszeczkę bardziej nie wiem czy doceniony to dobre słowo, bo najważniejsze wydaje mi się budowanie w młodych filmowcach świadomości tego na czym ten zawód polega na czym ta praca polega z czym się wiąże i co może dać.
LG: No właśnie dlatego też ten podcast, żeby trochę uświadamiać żeby was pokazać i właśnie żeby to było też tematem. Więc budowanie tej świadomości jest dla mnie niezwykle istotne. Myślę, że jest dużo niewiadomych.
PK: Jest dużo niewiadomych i tak naprawdę nie ma też jakiegoś jednego równania żeby niewiadome poodsłaniać dlatego, że naprawdę co film to troszkę inne zasady tej pracy ale są pewne jej cechy które są absolutnie niezmienne. Mianowicie to, że na spotkaniu reżyser obsady aktor, aktorka na zdjęciach próbnych na castingu. Ważna jest ta świadomość, że jesteśmy drużyną, że gramy do jednej bramki i to jest cel aktora czy aktorki, który przychodzi, ale to też jest cel reżysera obsady. Więc myślę, że jakby stawianie się w jakieś takich przeciwległych narożnikach jest po prostu błędem logicznym który po prostu wpływa negatywnie na jakość spotkania. Ja często kiedy się spotykam z aktorami aktorkami zazwyczaj, których nie znam z którymi jest to pierwsze spotkanie i to często tak, że pewna przestrzeń pewien czas który jest zaplanowany na to spotkanie jest poświęcony właśnie na takie rozmasowanie mięśni rozmasowanie serca nawiązanie jakiejś relacji. I wydaje mi się, że tego typu rozmowy jak ta nasza mogą posłużyć temu żeby ten czas troszeczkę zredukować żeby już pewna wiedza była żeby otworzyć się też na tego reżysera obsadę jako aktor czy aktorka. Warto zaufać tej drugiej stronie tych ludzi którzy na to spotkanie zapraszają często aktorzy się denerwują. Dostałam dostałem scenę do przygotowania, nie znam kontekstu tej sceny jakże mogę się dobrze przygotować do tego spotkania. Moja odpowiedź brzmiałaby wydrukuj tę scenę przeczytaj i zobacz jak rezonuje z twoim doświadczeniem z twoją intuicją z twoją wrażliwością. Jeśli będzie pewien konkretny sposób w jaki chcemy do tego podejść to na pewno ten sposób zostanie wyartykułowany albo wcześniej na etapie wysyłania materiału przed castingiem albo później. Czyli już na spotkaniu w dobie selftape kiedy tych materiałów można po prostu zgromadzić więcej bo samodzielne nagrania aktorów po prostu oszczędzają bardzo dużo czasu. Co to oznacza? To oznacza że ja mogę więcej osób przesłuchać. Interesuje mnie w tym procesie wyłapanie osób które właśnie z mniejszą ilością dopowiedzianych słów na temat postaci trafią tym co wnoszą w tę przestrzeń która mnie interesuje. Jeżeli jest scena w której rozmawiają ze sobą dwie młode dziewczyny i jedna z nich idzie na randkę i ta randka jest taka trochę ryzykowna i ta dziewczyna musi oszukać mamę żeby na tą randkę w ogóle pójść. Mówi masz tu moje fajki, moje papierosy nie wypal mi ich, moje klucze nie odbieraj tego telefonu od mojej mamy widzimy się jutro będzie spoko. Jeżeli na 30 aktorek jedna albo trzy wyczuje, że ta scena wcale nie jest leciutka i co jeśli tak ją zagra, że może to jest ich ostatnie spotkanie i to co ją czeka na tej randce to będzie realne niebezpieczeństwo. To oczywiście nie wyklucza 27 innych aktorek które tego nie wyczarowały ale na pewno będzie dla mnie to jakąś jakimś drogowskazem, że te trzy w ten sposób tę scenę poczuły. Czasami im większa konieczność, mniej informacji konkretnych na temat scen do przygotowania daje coś nam reżyserom, że przecież można się nauczyć języka. Można obciąć włosy, pofarbować. Można pójść na siłownię i zmienić jakoś swoje ciało. Można schudnąć można przytyć.
LG: Ja też jako agent staram się tak pracować. Ty mi nie dajesz danych ja cię nie pytam, ale czasami aktor mnie pyta jak mam się ubrać. Aktorka się pyta czy się pomalować czy się nie malować. Ja wtedy idę już do ciebie z tym, ale jak nie padają od nich takie pytania to ja sama też się nie wychylam słuchaj, najlepiej jakby się uczesali. Czuję to co mówisz.
PK: Ja prowadzę jakieś spotkania z aktorami. Takie warsztatowe mniej lub bardziej coś co się powtarza ostatnio. To jest właśnie próba zwrócenia uwagi aktorów i aktorek na takie zaufanie ich własnej intuicji. Dlatego, że jeśli posłużę się konkretnym przykładem. Jeśli mamy do czynienia ze sceną w której dziewczyna ma się wcielić w postać pielęgniarki to nie jest dla mnie esencjonalne żeby sobie założyła czapek pielęgniarski. Zdobyła go, wycięła z tektury pożyczyła wsuwki od sąsiadki. Ja sobie jestem w stanie to wyobrazić ale jeżeli aktorce to pomoże to zapraszam do tego żeby to zrobiła. Jeżeli aktorce pomoże to, że założy białą koszulę i zapnie ją pod szyję bez czepka to też fajnie. Każdy ma jakieś swoje potrzeby do dobrego wykonania pracy która nie jest łatwą pracą. Niektórzy mają spod palca pewne rzeczy na przykład wchodzenie w jakieś stany emocjonalne albo naśladowanie gwary, a ktoś inny potrzebuje trochę więcej czasu. No i casting jest troszeczkę takim momentem żeby właśnie te osoby wyłapać które są bardziej predysponowane do zagrania niektórych ról ale też, że właśnie jeżeli np. aktorzy pytają co z tym białym tłem przy selftape już konkretnie. Owszem jest to ważne żeby mieć jakieś po prostu neutralne tło, ale jeżeli to się wiąże z tym, że po prostu jest druga w nocy jest covid jesteśmy w domu zamknięci w którym prześcieradła są w szufladzie pod łóżkiem gdzie śpi dziadek w drugim pokoju i to zdobycie tego prześcieradła żeby je powiesić w nocy na szafce ma po prostu wpłynąć na jakość nagrania to ja mówię olej to prześcieradło możesz nagrać się na te regału z książkami albo po prostu skup się skoncentruje się na tekście i na postaci więc a propo zaufania tej intuicji to trzeba to zrobić. Swojej intuicji i też zaufania tym ludziom z zewnątrz. My mamy tendencję do takiego myślę, że nasze szkoły to zrobiły, że po prostu trzeba wszystko wiedzieć trzeba mieć ręką pokazane co i jak ma wyglądać. Proszę podkreślić innym kolorem. Temat lekcja data w prawej stronie ale jeszcze zadowolić kogoś też tak. To się kończy tym że ludzie wyłączają trochę myślenie po prostu i taką jakąś taką swoją przestrzeń oddają komuś. Jeżeli dostajesz tekst w którym po prostu masz grać ponętną dziewczynę w barze. Jeśli umiesz to zrobić bez dekoltu. I jeżeli to, że masz pod stołem kapcie będzie OK. A jeżeli założysz pod stołem szpilki i to Ci coś da. Tego nie wiem co robisz żeby się nastroić do tego i ufam, że znasz swoje ciało i swoją psychikę i swoje możliwości na tyle, że z tak sobie to zorganizujesz że zrobisz to najlepiej jak w tym momencie się da.
LG:Do castingów jeszcze wrócimy jeśli pozwolisz a jeszcze chciałam skupić się na twoim zawodzie. Jak wygląda twój dzień czy też jak wygląda twój tydzień?
PK: Ta praca dzieli się na dwie przestrzenie. Jedna przestrzeń to jest przestrzeń nagrywania zdjęć próbnych i castingów a druga przestrzeń to jest taka przestrzeń biurowo organizacyjna która do tego prowadzi. Nie jest łatwo menadżerować właśnie dlatego, że jak się już zamykam z aktorami i kamerą w pokoju to potrzebuję skupienia i spokoju jaki się temu należy. No a z drugiej strony też są różne tematy bieżące tak zwane, które trzeba ogarniać ale myślę, że z tym sobie radzę, umiem odłożyć telefon i go nie odbierać przez trzy godziny. Później się to wiąże oczywiście z odgrzebywaniem się ale każdy z nas to ma. Nie mam takiego standardowego dnia no jestem mamą więc zaczynam dzień od odprowadzenia dziecka do przedszkola albo zapewnienia mu jakiejś innej opieki, więc żonglowanie tematami ma o wiele szersze spektrum. Na pewno skupienie, kalendarz, scenariusz mam dużo odręcznych notatek robię sobie często odprawy z reżyserami. Takie po prostu żeby się spotkać myślowo przy każdym kolejnym temacie do rozwiązania. Po takiej odprawie reżyserskiej Ja mam czas własny tak zwany na zorganizowanie tego o czym rozmawialiśmy. Czasami to są konkretne zadania żeby sprawdzić jakieś terminy żeby porozmawiać zainteresować projektem aktorów albo umówić konkretną grupę aktorów. Czasami to są zadania takie, że właśnie muszę zamknąć się na dwie godziny przy komputerze albo wyjść z biura i pomyśleć. Czasami jest tak, że pewne pomysły przychodzą po prostu w tak zwanym terenie pod przysłowiowym prysznicem albo jak kroję warzywa na zupę i po prostu się coś tam wydarzy, ale żeby to się wydarzyło trzeba mieć naoglądane jakieś materiały i to jest tak, że jak się pracuje nad scenariuszem no to ważny jest ten etap takiego wolnego latania myślami i skojarzeniami po teatrach, po filmach, festiwalach, spotkaniach z aktorami innych castingach. Zbierania sobie tych twarzy głosów energii a później jest takie egzekutywne podejście do tego, że jak już mamy nagrane czas zorganizować, trzeba to dobrze przeprowadzić, czas wymyśleć jakie sceny będą dobre. Później trzeba te castingi przeprowadzić nagrać wyreżyserować a później trzeba je obejrzeć i o nich pomyśleć chwilę więc ten proces jakiś taki no ma kilka etapów a jeszcze do tego dochodzi to, że z każdą reżyserką z każdym reżyserem ta praca Troszeczkę inaczej wygląda bo niektórzy zostawiają więcej przestrzeni na taką właśnie wolność twórczą a inni bombardują zdjęciami z internetu, a znasz tego i są maile. Zostawiają mniej przestrzeni na takie samodzielne działania. W pewnych etapach produkcji filmu to jest też w porządku. Podoba mi się ta rotacyjność, wydaje mi się, że co ciekawe w tej pracy to jest takie otwarcie na człowieka, że masz po prostu pewien zestaw cech który działa tak jak działa I czasami to jest trudniejsze a czasami to jest bardzo łatwe i przyjemne obcowanie i pracowanie z taką energią. Ta różnorodność i te zmiany to jest właściwie to co mnie interesuje aczkolwiek nie jest to łatwe
LG: A ile możesz mieć równocześnie projektów żeby nie zwariować?
PK: Nie wiem jeszcze szukam, bo czasami jest tych filmów scenariuszy i tematów troszeczkę więcej ale są na różnym etapie np. kiedy mamy dwa tygodnie do startu zdjęć do debiutu nad którym pracowaliśmy rok to to ciśnienie jest troszeczkę wyższe. Ten temat jest priorytetowy. Równolegle na przykład zastanawiam się z producentem i reżyserem nad możliwościami głównej obsady do filmu który np. za miesiąc składamy w ogóle na development, ale musimy już mieć konkretne wyobrażenie na temat przynajmniej dwójki głównych bohaterów czy bohaterek. Następnie czytam scenariusz filmu duńskiego w którym jest jeden bohater z polskimi korzeniami i w ogóle nie mam dostępu do tej pracy takiej całościowej ale jestem ekspertem od jednej postaci i wiem na temat tej postaci i wiem jak ona koresponduje z jakimiś innymi postaciami które jeszcze nie są obsadzone, ale wiem w jakim kierunku idzie myślenie reżysera reżyserki mam różnych twórców którzy dzwonią z takimi tematami. Czy masz może pomysł na coś takiego a więc tych tematów jest mnóstwo. I wtedy kiedy rzeczywiście nie mogę się zająć czymś tu i teraz to no mówię nie, albo wróćmy do tego za dwa tygodnie
LG: Bo masz kilka stałych współprac tak reżyserskch jest Bodo. Olga Chajdas dlaczego wracacie do siebie oni wracają do ciebie?
PK: Są bardzo różne relacje w pracy, z Olgą mam taką relację, która jest interesująca i trwa. Są różne projekty które się tam nawet zazębiają, że my jesteśmy w permanentnym procesie twórczym właściwie online bo są projekty o których Ola myśli które piszę które czekają na finansowanie które w międzyczasie dostają finansowanie i trzeba zrobić i robimy. Tak naprawdę spędzamy czas np. w teatrze czy w kinie i rozmawiamy o aktorach. Kiedy aktorzy mnie często i aktorki zapraszają na swoje przedstawienia to jak mogę to z ogromną przyjemnością chodzę, często zabieram ze sobą ludzi, z którymi lubię spędzać czas. No bo to co wiadomo to jest praca ,ale jak się kocha pracę no to ta granica jest taka płynna też się zmienia przesuwa więc jak chodzimy do teatru to rozmawiamy na bieżąco o postaciach aktorach. Co mi się Bardzo podoba w takiej pracy bliższej, czyli takiej relacji kiedy się ma relacje z reżyserką, reżyserem który też pracuje, robi autorskie kino nie producenckie. Czyli jeżeli jest scenariusz w którym jest bohater czy bohaterka i sobie czytamy, gadamy i ja w jakimś momencie mówię słuchaj a jeżeli zrobimy z tego faceta facetkę? Zobacz jak to zadziała w tej scenie w tamtej i wtedy jest tak, No super bardzo ciekawe spróbujmy wypróbujmy to , albo kogoś postarzamy albo od odmładzamy. Mamy takie porozumienie na poziomie scenariuszowym, że w niektórych scenariuszach jest więcej przestrzeni na taką otwartość a w innych mniej z powodów stricte merytorycznych.
LG: Czyli zaufanie. Tak ale np. gdy są sytuacje że inaczej widzicie to wtedy argumentujesz czy też jesteś skora do ustępstw?
PK: To zależy bo to jeżeli się nie spotykamy w ogóle wrażliwością to nie robimy razem filmu. Jeżeli mnie interesuje w tej pracy takie demokratyczne podejście do tematów nawet jeżeli ktoś jest stary i konwencjonalny nieatrakcyjny, dlaczego nie może grać zakochanej osoby? Mnie interesuje przekraczanie granic kontrasty mnie interesują myślę, że w ogóle w sztuce to jest bardziej interesujące. Konflikt kontrast złamanie nieszablonowe nowe podejście. Więc pierwszym krokiem kiedy nie znam reżysera reżyserki jest w ogóle takie spotkanie nad przeczytanym scenariuszem i zderzenie wrażliwości swoich i tematów które są nam bliskie. Zdarzyło mi się też pracować z reżyserami czy reżyserkami którzy które mieli bardzo precyzyjne myślenie na temat swoich bohaterek czy bohaterów. I znalazłam też tę pracę jako inspirującą. Dlatego, że jeżeli zaufasz reżyserce czy reżyserowi Myślę że aktorzy mają podobnie. Może mają swoje pomysły czasem ale czasem reżyser mówi nie mając większy obraz całości dzieła. Więc wydaje mi się, że to też jest ciekawe. Po prostu podążać za myślą, która jest dosyć konkretna i szukać konkretnych ludzi którzy się spotkają z tą wizją. I to też jest dla mnie ciekawe bo ja też szukam nowych ludzi poznaję, szukam, szperam, jeżdżę, myślę, pytam, gadam, oglądam to też jest czasami prace detektywistyczna. No Słyszałam kiedyś taką anegdotę reżyserki obsady która mówiła właśnie, że pracowała z reżyserem. Była taka scena w epizodycznej roli, był listonosz i on jej dokładnie opisał tego listonosza jak on ma wyglądać jak on ma się zachowywać. Ona tam zaproponowała czterech panów aktorów i on mówi nie nie nie to nie to to musi być taki ktoś zobacz i pokazał zdjęcie swego wujka Franka, bo ma być ktoś taki no i ta reżyserka która już miała nie wiem ze 20 lat stażu pracy szybko zdecydowała No to słuchaj daj mi proszę numer do wujka franka, i zarządziła jakby też znając widząc z czym ma do czynienia widząc swoje propozycje. Opis za którym podążyła i swoje propozycje które położyła na stole widziała że nie ma co szukać kolejnych osób bo nikt z wyobrażeniem wujka Franka się nie zderzy . Więc po prostu zaproszono wujka Franka do tej roli i było więcej czasu żeby skupić się na innych rzeczach. Być może większych wyzwaniach być może istotniejszych, więc to jest właściwie takie doświadczenie. Te refleksje obliczenie i też zaakceptowanie pewnych sytuacji.
LG:A jakie cechy trzeba mieć żeby wykonywać ten zawód co sprzyja.
PK:Przede wszystkim trzeba lubić ludzi dlatego, że jeżeli ludzie będą mnie wkurzać a będą, tak będą się zachowywać. Myślę, że wiemy to w takiej pracy trzeba mieć pewną taką przestrzeń na zaakceptowanie pewnych stanów z którymi się ma do czynienia. Aktorzy, aktorki którzy przychodzą na castingi często są pod wpływem emocji stresu i trzeba po prostu jakoś znaleźć do tego klucz I to są różne klucze no bo do jednych będzie taki do innych taki. Ja nie sądzę, żeby taka wersja standardowa i robienie muru było skuteczne. Uważam, że to nie jest skuteczne i to w ogóle nie jest zgodne z moją naturą z moim charakterem i podejściem do świata ludzi. Myślę więc, że też bym niczego nie osiągnęła w ten sposób pracując budując mur między sobą a aktorami. Wydaje mi się, że to się po prostu tak naturalnie podąża w stronę właśnie takiego traktowania castingu jako spotkania. I to jest jakaś taka rzecz którą staram się dzielić z aktorami i aktorami w rozmowach na samych spotkaniach ale też za tym idzie moja strategia w ogóle myślenia o swojej przyszłości i swojej jednoosobowej firmie. Bo postanowiłam przenieść się z pracą właśnie z tych różnych studiów castingowych, które są do dyspozycji w sensie, że produkcję organizują tak pracę, że reżyser obsady spędza czas w studio castingowym, wynajętym. Postanowiłam więc z racji tego, że przez ostatni tam rok a właściwie dwa pracowałam sporo przy filmach nisko budżetowych nie było pieniędzy na wynajęcie tego studia castingowego więc nagrywaliśmy a to gdzieś w jakimś wynajętym pomieszczeniu przy biurze a to właśnie biuro się musiało przenieść i cisnąć w jakiejś innej przestrzeni żebyśmy mogli tu nagrywać. Miałam równolegle kilka takich miejscówek, które wszystkie były niedoskonałe i ja tak jeździłam po prostu z tym komputerem, z tym plecakiem pomiędzy tymi miejscówkami starając się to jakoś pogodzić i postanowiłam po prostu podwyższyć jakiś taki swój komfort pracy i wynająć biuro studio w którym pracuję, teraz te castingi są takie moje bardziej jeszcze. Jestem u siebie ale też zapraszam do siebie ja tam jestem przez cały dzień nie muszę się ani aktorów na przykład umawiać na jakieś konkretne godziny. Ja mam swój sprzęt, jeżeli wiem, że ktoś np. ma dwie godziny między próbami w teatrze i ja wiem, że co mamy do zrobienia mówię jestem możesz przyjechać po prostu wtedy kiedy będziesz to będziesz a ja odejdę od maili i usiądziemy porozmawiamy i gramy przy innych ludziach to się bardzo sprawdziło do tego, że nawet do najmniejszego epizodu w tym filmie trzeba było po prostu poznać aktorkę aktora i nagrać więc takie szybkie spotkania co znaczy szybkie na półgodzinne 40 minut czasami 20. Rozmowy o filmie i zrobienie takiego nagrania które potem mogłam pokazać reżyserce było nieocenione. Ja myślę że to by nie powstało w domu.
LG:To super, że coś takiego sobie stworzyłaś, taką przestrzeń.
PK: estem tym zachwycona dlatego, że to ma wiele różnych wymiarów między innymi takie że tak jakby odinstytucjonalizowuję studio castingowe jako takie myślę że po 89. Kiedy zaczęło się dziać w Polsce dużo różnych rzeczy kręcić reklamy seriale filmy też była chyba w ludziach taka tęsknota do takiego tych kabli tych lamp tych monitorów mamy dużo bo jesteśmy bardzo profesjonalni. I wydaje mi się że to troszeczkę wchodzi na głowę aktorom. Wiemy wszyscy że casting i ta przestrzeń nigdy nie będzie docelowa nie robimy castingów scenografii w kostiumach casting to jest szkic. Umawiamy się na coś że sobie siadamy przy stole i że pani sobie wyobraża że pani jest gospodynią albo zakonnicą i sobie rozmawiamy. Więc aktorzy mają tę wyobraźnię i umieją jej używać. Ale wydaje mi się że w takiej przestrzeni mniej instytucjonalnej jest to łatwiejsze i przyjemniejsze że się spotykamy przy stole. gadamy chwilę w przestrzeni która wygląda no nie jak mieszkanie ale na pewno nie jak takie studio nie jest to miejsce publiczne że tak powiem
LG: Ma mieć też znamiona twoje, ciebie. A i wtedy masz też większą szansę na wydobycie tych swoich mocnych stron bo o nich chciałam porozmawiać. Jeszcze jak byś tak mogła mi powiedzieć co ty czujesz? Jakie to są Twoje takie najmocniejsze strony?
PK: Ja myślę, że potrafię szybko pracować, szybko myślę. To jest tak jak z gotowaniem, że są osoby które po prostu są głodne albo mają przy nodze głodne dziecko wchodzą do domu patrzą na lodówkę Aha dobra to lecimy robimy ciach ciach ciach i w 15 minut coś co jest zjadliwe, jest szybko przyrządzone i jest dobre smaczne. I lecimy dalej i możemy iść na rower dalej z powrotem tak Więc myślę, że to jest taka dynamika działania która oczywiście czasami w takiej dynamice można się potknąć o nogi swoje własne i to się oczywiście zdarza, ale myślę, że w tej pracy to się przydaje mieć taki chwytliwy umysł. Mam pamięć Pamiętam ludzi Pamiętam twarze pamiętam nazwiska pamiętam sytuacje czasami przychodzą do mnie aktorzy którzy w ogóle zachowują się tak jakbyśmy się nie znali bo się boją że ich nie pamiętam i to już wystarcza, że ja pamiętam i już mamy pomasowane wszystko. Pamiętam sytuacje w których mieliśmy ze sobą do czynienia w pracy. To też jest myślę ważne.
LG: Ja bym dodała jeśli pozwolisz to co ja obserwuje. Jesteś niezwykle uważna. To może się też wiązać z tą pamięcią ale ja obserwuję u ciebie takie skupienie. Z drugiej strony chyba jeszcze bardziej wybija mi się taka cecha, że ja ciebie nigdy chyba nie słyszałam bo częściej się słyszymy niż widzimy zestresowanej, napiętej, że ty musisz to w moim mniemaniu sobie tak ze swoim stresem bo pewnie go masz, bo żaden człowiek nie jest wolny od stresu, ale to się nie wybija w kontakcie z człowiekiem i masz czas żeby porozmawiać zawodowo w szerszej przestrzeni przez ten telefon ale też dodać jakieś wiesz czy osobiste tematy i to jakby ja wiem, że ty jesteś w pędzie. Ja jestem w pędzie ale ta cecha tutaj u siebie, Też to obserwuję, że ja sobie pozwalam na ten kontakt z człowiekiem nie i że jest teraz w tym momencie to jest najistotniejsze. I u ciebie, ja sobie to bardzo cenię że tu nie ma takich zdawkowych, tam wiesz to tutaj tak tylko załatwmy. Wiadomo że mamy też takie sms’owe jakieś szybkie działania tak, i to wtedy ale ta uważność i też dodatkowo jeszcze, że jesteś elokwentna jesteś szeroko w swojej przestrzeni, że to nie jest takie jedno wymiarowe, bardzo to podziwiam.
PK: Bardzo miło to słyszeć zwłaszcza, że ty jesteś wiesz doświadczona masz mnóstwo tematów i też masz temat zbadany nie no to jest bardzo miłe oczywiście ale wiesz to jest trochę tak, że inaczej się nie da. Ja bym nie umiała inaczej. Oczywiście to nie jest tak, że z każdym też tak rozmawiam myślę, że to jest też kwestia kliknięcia jakiejś energii. To że tu siedzimy i rozmawiamy, że mnie zaprosiłaś to też jest wiesz, to też jest wynikiem tego że mamy jakieś porozumienie. Dzielimy pewną wrażliwość na świat na to jak byśmy chciały żeby ta praca wyglądała.
LG: Że Chcemy czegoś więcej jeszcze.
PK: Tak taką jakość w tym. Oczywiście no nie da się z każdym aktorem na przykład czy aktorką mieć takiej relacji. Ja to kocham, że są agenci w naszym kraju bo np. na Litwie nie ma agentów są reżyserki obsady ale bardzo nieliczne, więc to jest w ogóle zupełnie inny system bo jest inny gabaryt.
LG: No tak rynek jest chyba mniejszy
PK:Dużo, dużo mniejszy. U nas jest soczyście, są premiery w teatrze cały czas coś się dzieje a tam są dwa teatry i tyleż mniej premier ile teatrów.
LG: No i filmy 2 rocznie może.
PK: Mamy zupełnie inaczej. Więc to, że są agenci agentki i, że można im przekazać pewne informacje już niekoniecznie wchodząc właśnie w tą taką bliską relację z aktorami to jest. To jest świetne bo to też oszczędza czas ale też super ważne jest takie zaufanie, że ja mówię tobie, przekazuję jakieś informacje i ufam akurat tobie konkretnie Moniko. Nie agentce jako takiej a że przekażesz dalej dokładnie te informacje które uważasz za słuszne i pewien kontekst szerszy projektu zostaje między nami czasem, że ty wiesz na przykład, że tak to będzie casting i tak, że tu będzie więcej aktorów z dorobkiem wspaniałych zaproszonych na casting. To nie będzie rozmowa przy kawie o roli bo reżyser wie, że jest ta osoba tylko muszą porozmawiać czy spotykają się nad tą postacią czy będą mogli razem nad tym pracować tylko że to będzie proces i, że to będzie trwało i, że tu reżyser potrzebuje poznać aktora. No i ufam że tłumacząc to na twój język z każdym konkretnym twoim aktorem czy aktorką przekazujesz to dalej w taki sposób jaki ty uważasz za stosowne. To jest też bardzo ważne dla mnie w pracy tak jak nie wolno agencji jest 40 czy też 50 to też jest pewna część ludzi, z którym tych kontaktów tych łączników i łączniczek z którymi te rozmowy mają lepszą jakość znaczy lepszą, inną też to czasami jest tak, że po prostu jest konkret ciach i cześć ale tam ci ludzie też nie potrzebują, Po prostu to się tak dzieje. No to jest niekończąca się rozmowa i analiza właśnie tego jak ludzie energetycznie ze sobą się zazębiają i klikają.
LG: Zaraz porozmawiamy o castingach i aktorach ale jeszcze tutaj drążę sobie ten twój swój zawód. Jest coś takiego jak rywalizacja pomiędzy reżyserami obsady wyczuwasz coś takiego nie wiem?
PK: Nie raczej się wspieramy rzadko dzwonię żeby się poradzić. Ale jak się spotykamy to rozmawiamy i się wspieramy.Wydaje mi się, że ci reżyserzy reżyserki obsady z którymi mam kontakt no to są są wspaniali i wspaniałe. Robią super projekty.Przede wszystkim szanujemy się. Tak myślę że to nie jest wcale tak łatwo.
LG
No właśnie a jeszcze też jest sporo do zrobienia. Nie powstał cały czas związek reżyserów obsady. A jest o co walczyć wspólnie, bo myślę, że o tantiemy. Jak ty widzisz Tę sytuację?
PK
Nie mam jasnego punktu widzenia bo te sprawy polityczne są oczywiście ważne bardzo ale są szalenie skomplikowane i wydaje mi się, że jeszcze jestem za mało opierzona i za mało poruszam się w tej warstwie producentów i organizowania przepływu tych funduszy żeby coś na ten temat wiedzieć że za parę lat może po prostu będzie to dla mnie super ważne i będę ekspertką większą. Na razie staram się po prostu zrobić tak żeby mieć lepsze warunki pracy.
Mam studio które przejmuje pewien obszar budżetu filmu więc dzięki temu mogę wybierać projekty którymi interesują a niekoniecznie takie które mają duży budżet i to jest kwestia zorganizowania sobie tego. Myślę, że kwestia tantiem nie jest pierwszorzędnym tematem jeżeli chodzi o zrzeszenia się formalne reżyserów obsady. Myślę, że skierowanie światła na ten zawód i na jego specyfikę jest tym co nas bardziej interesuje bo te tantiemy i te rzeczy, które są ważne tak to po prostu pójdą dalej za to musi się wydarzyć najpierw żeby wiedzieć, że reżyserzy obsady są bardzo ważni i ważne w tym procesie twórczym są ogromnym wsparciem dla reżysera i dla producenta i dla kierownika produkcji bo tę decyzję po prostu muszą mieć sens logistyczny nie tylko artystyczny. Logistyka to nie tylko kalendarz to są finanse. W Polsce nie mamy takiego systemu, w którym reżyser obsady jest odpowiedzialny też za budżet aktorski. Na Zachodzie tak jest, że też reżyserzy obsady negocjują z aktorami stawki.
LG: tak, przychodzi oferta do reżysera obsady najczęściej od zagranicznej produkcji
PK: U nas tego nie ma co ma swoje plusy i minusy no ale pewne rzeczy ja wiem i wiem że jeżeli tutaj na przykład jest aktor jest pomysł na aktora czy aktorkę który ma większe honorarium i może nadwyrężyć ten budżet to myślę że jeżeli warto to mówię do kierownika produkcji na spotkaniu słuchaj. Być może warto rzeczywiście to przemyśleć a później sobie poradzić inaczej. Często tak jest, że te artystyczne kwestie się spotykają z realiami ale z trzeciej strony aktorzy i aktorki jak chcą zagrać w filmie to to robią też jeżeli czują wyzwanie i mają taki moment w życiu, że jest przestrzeń i pragnienie zrobienia czegoś takiego a nie innego filmu które ja obsadzam często są nisko budżetowe i bardzo wymagające emocjonalnie od aktorów i aktorek. Ale bywają właśnie taką pożywką dla duszy.
LG:Jeszcze się zapytam zamykając jakby tą część. Czy jest różnica w robieniu castingu do filmu i do serialu.
PK: Są różne seriale to może być serial który ma tysiące czy setki odcinków albo 7 serii w których jeden aktor ma cztery kredyty za różne role. Są takie seriale i są takie seriale które mają cztery odcinki i są właściwie filmem. Tylko że więcej przy tym pracy. No ja zrobiłam jeden taki serial 1983 i to było właściwie jako obsadzenie filmu. Mówię tu o dbałości o każdy detal o każdy epizod. Ale z drugiej strony to było takie dosyć nowe dla mnie doświadczenie kiedy trzeba było obsadzić postaci których nie wiemy jak się rozwija historia albo jak się skończy bo tam nie było całego pakietu odcinków od razu te odcinki się tworzyły a fabuła była dosyć zawiła i mówiąc kolokwialnie czy ten co jest na początku dobry potem się okaże, że zły a jednak okaże się na końcu, że jednak był dobry.
LG:Albo zginie od razu.
PK: Tak to było skomplikowane. Jednak film mając całość scenariusza rozmawiamy i myślimy o jakimś bardzo konkretnym dziele przy serialach to jest troszeczkę inaczej ale teraz pracuję nad serialem który myślę że będzie miał szybciej egzekwowane te storyline. Te wątki poszczególnych bohaterek i bohaterów, ale też nie wiem myślę o bohaterach które wiem jak się pojawiają ale nie wiem jak dalej się toczą. Więc też jest tutaj więcej niepewności ciekawe, ale na pewno pojawią się też scenariusze i trzeba będzie je czytać i traktować holistycznie jakąś postać. Czasami może to nie jest kluczowe no bo przecież takie seriale które mają kilka serii ci bohaterowie po prostu się rozwijają w nieskończoność.
LG: W pracy przy którym filmie najbardziej się rozwinęłaś?
PK: „1983” to był serial pierwszy oryginalny serial Netflix a wyprodukowany w Polsce przez polskich twórców i twórczynie. To był taki super mainstream i ja zrobiłam to sama bez asystenta asystentki bez żadnego wsparcia właściwie przez cały okres pracy nad tym moim wsparciem był Andrzej Besztak. Tak ale nie zasięgnęłam języka u nikogo z kolegów i koleżanek co potem zrozumiałam. Później wpadłam w taki wir poświęcam się po prostu i potem pomyślałam kurczę, zrobiłam za dużo kroków, że tak podreptałam tam w miejscu troszkę może niepotrzebnie, ale sama się przekonałam. A więc ten projekt mnie nauczył bardzo dużo no tam też było tak że był producent amerykański oprócz Netflix a w tym projekcie była firma Kennedy Marshall. To są filmowcy którzy podejmowali decyzje obsadowe typu Bruce Willis w „Szóstym zmyśle” więc wiedziałam że są otwarci mają oko na różne takie twisty. To był fascynujący proces tej pracy. To też scenariusz ukazujący świat realny i świat fantazji na temat tego, że komunizm nie upadł że mur berliński stoi i co się dzieje z Europą 20 lat po 89. Jak to wygląda ta fantazja polityczna była bardzo pociągająca też dla aktorów i aktorek. To było cudowne doświadczenie bo miałam okazję pracować z bardzo wieloma wspaniałymi aktorami aktorkami w studio castingu. Wcześniej takiego projektu nie znałam bo tutaj też mieliśmy taką absolutną konieczność nagrywania tych castingów ze względu na to że producenci nie znali polskich aktorów więc trzeba było ich nagrać i o nich porozmawiać. Na podstawie materiału konkretnego więc to było bardzo rozwijające i wspaniałe. Ale inni ludzie z Aleksandrą Terpińską i w ogóle tekst Doroty Masłowskiej to jakaś kosmiczna podróż w sposób w jaki Aleksandra patrzy na bohaterów tej książki. Właściwie też Dorota bo Dorota to napisała ale ich światy gdzieś razem zazębiają się chociaż są z różnych artystycznych pól. Ale Aleksandra podchodzi z sercem do całego przekroju polskiego społeczeństwa mam wrażenie że bohaterowie tego filmu książki to kawałek tortu prosto z góry do dołu widzimy różne kolory widzimy patrzymy do środka ten tort wygląda jakoś z zewnątrz a w środku tam się dzieje Dużo. Więc wydaje mi się że ta obsada to jest taki wycinek i otwartość i czułość z jaką można było podejść do wszystkich bohaterów i bohaterek. Czy mają kasę, czy mają zdrowe zęby, czy nie zdrowe zęby, czy mają sztuczne paznokcie ładne, czy mają prawdziwe paznokcie ładne. Ogromny temat i ten film zalazł mi za skórę. To znaczy w takim sensie, że jest we mnie ci bohaterowie są we mnie. Znam tą książkę na pamięć. Jednocześnie nie umiem jej całej przeczytać więc ten film jest dla mnie bardzo ważny i bardzo rozwijający.